Drugim, wspomnianym już,
pudełkiem, które zamówiłyśmy to GlossyBox. Znalazło się w nim 7 produktów, a w
tym 2 pełnowymiarowe. Jeżeli chodzi o wygląd, to oczywiście wywarł również
pozytywne wrażenie. Stylowy, klasyczny kartonik, a w środku całość zawiązana
delikatną, różową wstążeczką. Wyglądało to bardzo uroczo :).
Pierwszy produkt, który
wypróbowałam to Caviar Face Peeling marki Clarena, a muszę przyznać, że przede
wszystkim to jego delikatny zapach skłonił mnie do jego użycia. Można go
stosować do każdego rodzaju cery, a działa na skórę przede wszystkim
oczyszczająco oraz odżywia ją i nawilża. Przeczytałam, że również powstrzymuje
proces starzenia się skóry, co spowodowało, że zaczęła się trochę zastanawiać
czy już powinnam go używać ;p
Natomiast krem do ciała
Mitchell and Peach za pierwszym razem trochę odrzucił mnie swoim zapachem. Jest
on delikatny, ale jednak nie w moim guście. Pomimo uprzedzeń zauważyłam, ze
skóra po nim jest naprawdę delikatna. Trochę trudno się rozprowadza, a ja lubię
jak konsystencja kremów do ciała jest taka, że wystarczy jego niewielka ilość,
aby rozprowadzić na ciele. W tej kwestii moje oczekiwania się nie spełniły.
Kolejny kosmetyk, to
pianka do włosów Syoss. Zazwyczaj nie używam pianek do włosów, po prostu nigdy
nie mam na to czasu. Wstaje, czesze włosy i wychodzę ;). Najbardziej spodobało
mi się że włosy po niej są takie miękkie i przyjemne w dotyku. Postaram się go
częściej używać, a plusem jest że produkt jest pełnowymiarowy.
Żel pod prysznic kwiaty
wiśni YvesRocher ma bardzo lekko konsystencję, co sprawia, że łatwo rozprowadza
się po skórze i cudownie pachnie. Jest w bardzo małej buteleczce więc niestety
zostało go już niewiele.
Produkt, który mnie
strasznie zaskoczył i zawiódł, to pasta do zębów Colgate – max white one optic,
bo w takiej paczce nigdy nie spodziewałabym się pasty do zębów. Oczywiście
zawsze się przyda, zwłaszcza, że właśnie mi się skończyła, ale jednak rozczarowanie
było chyba większe.
W przeciwieństwie do
pasty do zębów próbka wody perfumowanej Calvin Klein Downtown bardzo mi przypadła
do gustu, to właśnie taki zapach jaki lubię, zostawiając na długo delikatny
kwiatowy zapach. Możliwe, ze przy najbliższej okazji kupię jego pełnowymiarową
wersję.
Ostatni produkt, to bogaty
krem odżywczy hydra chrono+ LIERAC, który otula przyjemnym zapachem oraz
odżywia i nawilża skórę. Użyłam go tylko kilka razy, ale łatwo się rozprowadza
i wchłania, więc myślę, że spełnia moje wymagania odnośnie kremu i może
przekonam się do częstszego stosowania.
To już wszystkie produkty, które znalazły się w marcowym GlossyBox, a już jutro rano podsumowanie obydwóch pudełek i mały ranking ;).
D.